Cookie | Duration | Description |
---|---|---|
cookielawinfo-checbox-analytics | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Analytics". |
cookielawinfo-checbox-functional | 11 months | The cookie is set by GDPR cookie consent to record the user consent for the cookies in the category "Functional". |
cookielawinfo-checbox-others | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Other. |
cookielawinfo-checkbox-necessary | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookies is used to store the user consent for the cookies in the category "Necessary". |
cookielawinfo-checkbox-performance | 11 months | This cookie is set by GDPR Cookie Consent plugin. The cookie is used to store the user consent for the cookies in the category "Performance". |
viewed_cookie_policy | 11 months | The cookie is set by the GDPR Cookie Consent plugin and is used to store whether or not user has consented to the use of cookies. It does not store any personal data. |
Powered by WhatsApp Chat
Pierwszy raz w życiu, poleciałem samolotem dwadzieścia kilka lat temu. Na zebranie, do warszawskiej centrali korporacji, w której byłem młodym managerem.
Korporacyjnych podróży z czasem, miałem coraz więcej, na coraz to dłuższych trasach.
Na skrzydłach korporacji doleciałem do stanowiska, członka rady nadzorczej.
W kulminacyjnym momencie, podróżowałem kilka razy w miesiącu, pomiędzy 4 krajami. Wtedy, zacząłem się zastanawiać, dokąd tak lecę i jak daleko jeszcze. Towarzyszące podróżom, odprawy, wizy, oczekiwania na boarding, odwołane loty, noclegi w hotelach, wynajem samochodów, zmiany stref czasowych – stawały się coraz bardziej uciążliwe. A mój wewnętrzny głos sprzeciwu, był coraz bardziej wyraźny. Po co to wszystko. Gdzie jest granica i kto ma ją wyznaczyć?
Ale co dalej? Budowałem swoją pozycję zawodową ponad 20 lat. Stanowisko, wiążące się z tym odpowiednie wynagrodzenie + szereg benefitów.
Relacje ze współpracownikami, zdobyte doświadczenie i kompetencje. Rozwój zawodowy, adrenalina, swojego rodzaju prestiż.
Wiarygodność w oczach banków, które bez problemu udzielały kredytów. Poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Jak z tego zrezygnować?
Po drugiej stronie, narastająca frustracja, coraz większa odpowiedzialność, codzienna dawka stresu, rosnącego wraz z kolejnym stanowiskiem, lęk i obawa
przed utratą pracy. Świadomość upływu czasu i związane z tym iluzje kurczących się możliwości. Ale też wizja drabiny służbowej – drogi wyżej,
praktycznie już nie było.
Odszedłem z korporacji, trochę na raty i ze spadochronem.
Czy było łatwo – nie, było bardzo trudno. Czułem się jakbym wyskoczył z pędzącego pociągu. Jakby, ktoś odciął mi tlen.
Wydawało mi się, że wraz z odjeżdżającym pociągiem odjechał kawałek mnie. Moje doświadczenie i kompetencje, bezpieczeństwo i stabilizacja.
Straciłem połączenie i relacje z wieloma ludźmi. Moja skrzynka e-mailowa nie przyjmowała setek wiadomości dziennie, telefon milczał.
Potrzebowałem sporo czasu, aby się otrząsnąć. Aby spojrzeć bez filtrów i zakrzywień na siebie. Nabrać wiary i zmienić swoją postawą życiową.
Aby odzyskać połączenie ze swoimi potrzebami i wartościami. Żeby w zgodzie ze sobą, wejść na nową ścieżkę rozwoju zawodowego i ruszyć w drogę,
która wydaje się, nie ma końca.
Dzisiaj sam pracuję z osobami, które myślą o odejściu z korporacji.
I wiem, że nie ma jednej, najlepszej metody. Każda osoba jest inna i wypracowywane wspólnie rozwiązania, są bardzo indywidualne i dopasowane.
Wymagają również czasu i odpowiedniego momentu.
Bywa i tak, że odejście z korporacji w danym momencie życia, nie jest najlepszym rozwiązaniem. A może i nigdy nie będzie. Ile ludzi tyle historii.