Życzliwi pochlebcy - uważaj
Na wstępie, chciałbym wyraźnie zaznaczyć, iż nie będę poruszał tematu manipulacji, czy psychopatów. To oddzielne bardzo złożone sytuacje w relacjach.
Dzisiaj chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami z relacji ze współpracownikami, którzy z własnej woli, bardzo często świadomie i w pełnym przekonaniu – utwierdzali mnie w błędzie.
Będąc młodym kierownikiem, spotykałem sytuacje, kiedy to moi współpracownicy, na ogół potwierdzali tylko te informacje i pomysły, które wspierały
moje główne założenie. Całkowicie przemilczając inne możliwości. Skutkowało to bezkrytycznym podejmowaniem decyzji, które często okazywały się niekorzystne. A mnie samego prowadziły do egocentryzmu.
Im, więcej doświadczenia nabierałem i im wyższe stanowiska zajmowałem, problem ten nasilał się oraz przyjmował inne formy.
Kiedy prowadziłem spotkania z departamentami gdzie pracowało 100 lub więcej pracowników – częstą sytuacją było myślenie grupowe.
W grupach takich pojawiał się lider, który dominował w zespole, podporządkowując swoim pomysłom inne osoby.
Trochę wody musiało upłynąć, zanim zacząłem to zauważać i wdrażać rozwiązania, aby temu zapobiec.
Zacząłem wprowadzać inne perspektywy, często wręcz przyjmując postawę dywersanta. Zmieniałem kolejność wypowiadających się osób.
Liderów „ustawiając” na końcu kolejki. W czasie takich spotkań, zauważyłem również, jak duże znaczenie ma aktywizacja osób milczących.
Często bowiem, ich milczenie wcale nie oznaczało zgody, jak błędnie wcześniej myślałem.
Innym przykładem, jest wspólny front narzekania. Na szefa, na decyzje zarządu, na nowe procedury …
Oczywiście, wspólne narzekanie jest pewną formą ujścia frustracji i na krótka metę może nawet pomagać. Ale trwanie w takim mechanizmie bez końca,
w sposób nieświadomy, może prowadzić do zatarcia tożsamości, poczucia własnej wartości czy innych zaburzeń.
Wielokrotnie uczestniczyłem w takich spotkaniach.
Jedno z większych niebezpieczeństw jakie zauważyłem było utwierdzanie „pokrzywdzonej” osoby w jego błędnym myśleniu.
Doradcy tacy, którzy posługują się argumentami typu: „no tak, można się było po nim tego spodziewać” lub „nie przejmuj się jakoś to będzie” – to jedna z gorszych opcji wsparcia. Nie rozwiązuje ona problemu, umacnia podobne zachowania w przyszłości oraz powoduje, oddanie decyzji na zewnątrz, pozostawiając bohaterów sytuacji w rozterkach.
Zawsze jednak jest, druga strona relacji służbowej – tak samo zresztą jak i osobistej. Każdy z nas jest inny, z innymi doświadczeniami, oczekiwaniami,
czy wartościami. Dlatego generalizacje i bezkrytyczne wspólne narzekanie to częste pułapki myślenia, których świadomość, zrozumienie czy zakwestionowanie oraz towarzyszące temu procesowi podjęte działania wspierające, budują naszą świadomość, są uwalniające i rozwojowe.
Dlatego uważajmy na życzliwych pochlebców.
Zawsze jest inna perspektywa.
Może być kilka innych racji.
Reżyserujmy nasze życie sami – świadomie, nie oddawajmy decyzji na zewnątrz.
#KorporacyjnyRebeliant