mamy to

Prawie gotowi 

 

Centrum handlowe „DUSHANBE MALL”, było gotowe. 

Otrzymaliśmy, wszystkie niezbędne dokumenty związane z odbiorem budynku i powierzchni sprzedaży, od nadzorujących inspektoratów.
Nie było to łatwe zadanie – tym bardziej – że firma nasza, wbrew obiegowym, lokalnym praktyką, nie płaciła „pod stołem”. 
Wiązało się niejednokrotnie z drogą przez mękę, nieskończenie długimi okresami oczekiwań, z niektórych pomysłów, czasowo zmuszeni byliśmy zrezygnować.

Jestem dumny i bardzo doceniam fakt, iż firma w której pracowałem – za jedną z głównych wartości, przyjęła transparentność i absolutną legalność.
W tym zakresie, byliśmy swojego rodzaju pionierami w kraju.
A fakt, iż byliśmy cudzoziemcami, powodował, że urzędnicy i pracownicy państwowych urzędów, czasami nie za bardzo wiedzieli jak z nami rozmawiać,
czy też, jak proponować nam finansowe rozwiązania nie zgodne z prawem, etyką czy rozumianą przez nas – moralnością. 

W tym miejscu, chciałbym wyrazić dużą wdzięczność, oraz pełne uznanie, dla osób pracujących z nami, a będących obywatelami kraju Tadżykistan. 
Nasze absolutnie radykalne podejście do łapówek, wikłających układów rodzinnych, czy nieformalnych zależności społecznych, nastręczało wiele trudności naszym niektórym współpracownikom. Niejednokrotnie uczestnicząc w rozmowach z urzędnikami wysokiego szczebla, widziałem i czułem, jak dużo emocji kosztuje to moich lokalnych kolegów i koleżanki. 

Wiele osób wybrało by, drogę na skróty. Czasami nasze transparentne i wymagające metody negocjacji, były niezgodne z powszechnym podejściem.
A było i tak, że brak naszej zgody na działania korupcyjne, narażał na szwank, czy wręcz był zagrożeniem dla dalszego funkcjonowania w kraju. 
Obyczaje, porządek i normy panujące w kraju, niektórym mężczyznom pracującym, czy współpracującym z nami. sprawiały wiele trudności,
narażając ich na potencjalną utratę wizerunku czy pozycji społecznej.

Inaczej sprawa wyglądała w kontekście kobiet. Zwłaszcza tych, które były rozwiedzione, lub w nieformalnych relacjach. 
One były – jakby mocniejsze i nabierały twórczej autonomii. 

Równość płci, oraz równouprawnienia bez względu na wyznawaną lub nie – religię – były naszą ważną wartością.
Nasz projekt cechował się również, apolitycznym czynnikiem równowagi.  

Jako ludzie wielu odmiennych kultur, których połączył nasz projekt, szukaliśmy codziennie, wspólnie wypracowywanych kompromisów,
wzajemnego zrozumienia i akceptacji . 

Wszak nasza ekspatriacja, była czasowa. Wiedzieliśmy, że po kilku latach, opuścimy terytorium kraju. Czego nie mogli w tamtym czasie powiedzieć
nasi współpracownicy. 

♾️♾️♾️♾️

Ostatni dokument, który uniemożliwiał otwarcie drzwi naszym klientom –  po kilkukrotnie zmienianym terminie – w końcu trafił w nasze ręce. 

na zdjęciu powyżej:

Fred – nasz generał, Fabbiene – Pani procedura, Surayo – która pierwsza dołączyła do naszej lokalnej ekipy, oraz ja.
W naszych rękach upragniony dokument, zezwalający na oddanie obiektu do użytkowania.  

Przed inauguracją 

 

Od tego momentu sprawy potoczyły się bardzo szybko.

W naszym obiekcie, pojawiły się lokalne służby specjalne i ochrona prezydenta 😮. Poinformowano nas, że na inauguracji pojawi się Prezydent kraju 😮
Agenci z psami, snajperzy na okolicznych dachach. Na dwa dni, nasz obiekt i okolica zostały „przejęte” przez funkcjonariuszy.
A my sami mogliśmy się po nim poruszać według ograniczonych reguł. 

Oznajmiono nam, że inauguracja ma nastąpić pojutrze, nie mieliśmy w tym temacie nic do powiedzenia.
W ciągu 48 godzin, dokończono remont ulicy, który normalnie trwałby tygodniami. Wymalowano fasady okolicznych budynków. 

A my …, którzy czekaliśmy na ten dzień od tygodni – i tak zostaliśmy zaskoczeni! – Klasyka 

Czerwone dywany, lśniąca, szklana fasada budynku … 
I my wraz z naszymi ekipami, w pocie czoła dopracowujący ostatnie szczegóły, aby być gotowymi na przyjęcie klientów. 

Dostawy świeżych owoców i warzyw, drobiu, mięsa i ryb. Rozruch punktu gastronomicznego, wypiek pieczywa, szkolenia dla pracowników kas i ochrony.
Koszyki, torby na zakupy, dziesiątki dostaw na recepcjach. Stephane – dyrektor Hipermarketu, jego zastępca Gurkan i 200 osobowa załoga miała ręce pełne roboty.
To samo dotyczyło centrali i administracji. Sprawdzanie poprawności cen, podłączenia it systemów, drukarki fiskalne – które jako pierwsi w kraju – podłączyliśmy online do Krajowego Rejestru Finansowego. 

Wszystkie ręce na pokład – do inauguracji pozostało kilkanaście godzin. Ustaliliśmy, że po części oficjalnej – zamkniemy obiekt, aby wieczorem i w nocy
dopiąć ostatnie szczegóły. Życie po raz kolejny, miało sprawdzić naszą elastyczność i nasze możliwości. 

Generał, dokonał ostatniej odprawy, przekazując naszym pracownikom i nam samym, garść motywacji, słowa wsparcia, otuchy i podziękowań, za to co razem
do tej pory zrobiliśmy. 

odprawa

🔴 Na czerwono 

Około godzin południowych, na kilka godzin przed planowanym przyjazdem Prezydenta, zostaliśmy wszyscy zobligowani do opuszczenia – NASZEGO – obiektu. Wewnątrz pozostały tylko służy specjalne i ochrona głowy państwa.

Wokół obiektu, zaczęli gromadzić się przechodnie, którzy zauważyli dziwne poruszenie. 
Prezydent Tadżykistanu oraz Mer Dushanbe, podjechali czarnymi limuzynami. Przecięcie czerwonej wstęgi, schody z czerwonym dywanem, 
które poprowadziły naszych gości do wewnątrz. Kiedy Prezydent dowiedział się, że jestem z Polski – powiedział mi, abym zorganizował import cukru.
Bo „Wy tam w Polsce, macie dobry cukier” …

Po oficjalnym obchodzie naszego centrum handlowego, Prezydent oznajmił nam, że wszystko porządku i –  że możemy otwierać … 
– dziękuję – odpowiedział Fred – i, że otwarcie planujemy na jutro … 
– jutro, jakie jutro JA wam mówię i autoryzuję, że dzisiaj, teraz …

Nie zastanawialiśmy się więcej, rolety zostały podniesione. Do obiektu weszli pierwsi klienci, którzy tłumnie zebrali się przed drzwiami. 

Byłem bardzo przejęty i podekscytowany. Jak również spięty i lekko zdenerwowany, śledziłem wzrokiem twarze lokalnej społeczności, która zaczęła wypełniać alejki miedzy półkami. Miałem wrażenie, że czas jakby płynął wolniej. Przez wiele minut kolejne osoby przechadzały się pomiędzy regałami, nikt nie brał
żadnego produktu, Klienci spacerowali z pustymi koszykami, rozglądali się i obserwowali, jakby przyszli do muzeum czy na wystawę.
Było to dla mnie niezwykłe doświadczenie. 

Spełnienie 

 

Pełne spełnienie nadeszło w kolejnych dniach. Przez pierwsze dni, nasze centrum handlowe odwiedziło kilkadziesiąt tysięcy ludzi.
Ilość ludzi była tak duża, że ze względów bezpieczeństwa zmuszeni byliśmy regulować ilość osób na powierzchni sprzedaży, co jakiś czas zamykając rolety
i prosząc, aby następni – zaczekali.

Sprzedawaliśmy po kilka tysięcy bagietek dziennie – przy czym, był to zupełnie nieznany produkt na rynku. Jako pierwsi w kraju, sprzedawaliśmy chłodzony drób, dotychczas znany był tylko w wersji mrożonej. Do centrum handlowego wjechało kilka ciężarówek słodyczy, sprzedawanych przez nas na wagę, po czym szybko wyjechało z niego w koszykach naszych klientów. W punkcie gastronomicznym sprzedawaliśmy przyrządzane przez nas na miejscu lokalne potrawy.
Nasi dostawcy – z ogromnym zdumieniem – śledzili kolejne spływające do nich, ogromnie i nie znane im, na taką skalę – zamówienia.

Świeże mięso oczywiście z certyfikatem hallal, przygotowaliśmy w specjalnych –  nowocześnie wyposażonych laboratoriach. 
Na półkach nasi klienci, mogli znaleźć kilka tysięcy nowych, nieznanych dotąd w kraju – produktów. Była to swoista rewolucja handlowa, dla społeczeństwa,
które dotychczas, w większości zaopatrywało się na bazarach, targowiskach i w małych sklepach. 

 

Niecałe trzy lata później, od kiedy po raz pierwszy wspólnie z Frederickiem przylecieliśmy do Dushanbe, aby rozpoznać rynek i zacząć przygotowywać biznes plan przedsięwzięcia – pierwszego centrum handlowego w Azji Centralnej
staliśmy wspólnie z Fabienne, Stephanem oraz naszymi współpracownikami i patrzyliśmy na ogromną falę ludzi, która wpływała i wypływała z pełnymi koszami zakupów.

Przychodzili całymi rodzinami, śmiali się i pozdrawiali znajomych. Założeniem naszego projektu było, dać duży wybór pod jednym dachem, w niespotykanej
dotąd na rynku jakości, w bardzo przystępnych cenach. Nie zrealizowaliśmy założonych celi w 100%. Jednak to co osiągnęliśmy było wielkie. 

Czułem po raz kolejny w życiu spełnienie. Zapewne każdy i każda z osób, która inaugurował w swoimi życiu projekt, w którym uczestniczyła i włożyła w niego
wiele serca – wie o czym piszę. 

Wtedy, podczas tych pierwszych dni po otwarciu, napawała mnie satysfakcja i entuzjazm. Byłem dumny z efektów swojej i naszej pracy.
Ze wzruszeniem, patrzyłem na twarze wspaniałych współpracowników. Owoce pracy, które zbieraliśmy, przykryły wszystkie trudy.
Odleciały – na czas jakiś – trudne emocje i nerwowe sytuacje, które przeszliśmy po drodze.

Był to dla mnie bardzo wymagający projekt. Zarówno osobiście, zawodowo jak i rodzinnie.
Po 16 latach, doszedłem na przedostatnie – korporacyjne – piętro. A stamtąd jest lepszy widok …
Zebrane olbrzymie doświadczenie, miało mi służyć w dalszej drodze oraz otworzyć kolejne drzwi i wrota możliwości. 

Poznałem nowe kultury, inny system wartości i postrzeganie świata, odmienne obyczaje, tradycje, bardzo różne – od tych ze świata zachodniego.
Poznałem bardzo wielu ciekawych ludzi. Moja postawa życiowa – zaczęła ewoluować.

♾️ Jak się po raz kolejny okazało – jest nieskończenie wiele możliwości. 

na zdjęciu poniżej
reprezentantka, mojego zespołu – Madina – ówczesna kupiec – dzisiaj Dyrektor Handlowa. W tle przyjęcie dostawy kompotów. 
Zarówno Madina, jak i wielu innych wspaniałych ludzi, z którymi dane mi było pracować, są dla mnie i pozostaną na zawsze, wielkim powodem do dumy,
niezliczonych wspomnień, lekcji, trosk i radości.
 

Jest to przedostatni, a zarazem 19-ty odcinek opowieści „Mój biegun”.

Mój biegun cz.18 – na styku wschodu i zachodu

Zostaw swoje dane, a odezwę się

×

Dzień dobry,
Proszę o kontakt w wiadomości WhatsApp, lub mailem na tomasz.rudnicki@coachmentor.pl

× Kontakt WhatsApp lub e-mail