Mój biegun - cz. 6 - Badanie rynku - Bazary

Odwiedzałem Tadżykistan co miesiąc przez okres kilku miesięcy. Jednym z moich zadań, było badanie rynku, które miało posłużyć jako element do Modelu Handlowego. 

Badanie rynku, pozwoliło mi zrozumieć, jakie potrzeby klientów są już zaspokojone, które z nich są kluczowe. Jakich produktów brakuje, jakiej są jakości, w jaki sposób produkty są  eksponowane. Mogłem również przyjrzeć się konsumentom oraz sprzedawcą. Zrozumieć lepiej konkurencyjność oraz wzajemne oddziaływanie. 

Był to bardzo odkrywczy proces, który dał mi dużo satysfakcji, poszerzył horyzont, ale i zmienił postrzeganie i otworzył na nowe. Czas który poświęciłem na analizę istniejącego rynku handlowego bardzo mnie wzbogacił i przybliżył do zrozumienia człowieka, który za jakiś czas miał stać się naszym klientem, dostawcą, pracownikiem. 

Rynek był absolutnie zdominowany przez Bazary. W Dushanbe było ich kilka. „Zielony bazar” to miejsce w samym centrum gdzie sprzedawano głównie produkty świeże. Dominowały produkty na wagę. Góry herbaty, przyprawy, kasze, ryże, makarony, suszone owoce, twarogi i wiele innych produktów sprzedawanych bez opakowań. Owoce i warzywa to oddzielna bardzo bogata kategoria. Mięso – sprzedawane z haków bez jakiegokolwiek reżimu przechowywania. Ale działo się tak od stuleci. Chleby i wszechobecna „lepioszka” – okrągła płaska bułka – która była absolutnym best offem sprzedaży. Sprzedawano również produkty gastronomiczne, odmiany pierogów z nadzieniami, warianty bułek i wiele innych produktów o wtedy tajemniczych dla mnie jeszcze nazwach „samsa” „pelemni” … 

Bardzo przykuwający był sposób ekspozycji – który był swoistym arcydziełem. Sprzedawcy prześcigali się w teatralizacji produktów. Oczywiście marketing słowny zachwalanie produktów, okrzyki, gwar i bardzo bliski kontakt – tworzył wyjątkową atmosferę. Podczas wizyt na bazarach wyostrzały mi się wszystkie zmysły i z wielką ciekawością obserwowałem i zapamiętywałem nowe zwyczaje. Bardzo lubiłem te miejsca móc obserwować tradycyjny handel w najlepszym wydaniu. 

 

Im bliżej lata, na bazarach zaczęły pojawiać się czereśnie, brzoskwinie, melony, arbuzy. Słońce, które świeci w Tadżykistanie przez 80% roku – nadaje owocom wyjątkowy smak. Nigdy w życiu nie jadłem tak soczystych i słodkich melonów czy winogron. 

Kolejny bazar mieścił się po za miastem i nazywał się „Korvon”. To olbrzymi kilkunastohektarowy teren i wiele tysięcy punktów sprzedaży. Główny asortyment to odzież, oraz artykuły przydatne w domu. 

Bazar ten to jeden z większych w Centralnej Azji miejsc handlowych. Trafiały tu produkty głównie z Chin i Indii, Rosji i Turcji, ale także z Pakistanu i Afganistanu. Wśród towarów były również efekty miejscowych rzemieślników. Aby przejść bazar „Korvon” potrzebowałem  kilku dni. Za pierwszym razem zobaczyłem tylko jego ogrom i grupy produktów. 

Wiodącymi kategoriami były materiały i wszelkie dodatki krawiecki. Wśród nich piękne i wyszukane – jedwabie. Ważną kategorią były produkty kosmetyczne
i chemiczne oraz różnego rodzaju sprzęty i przybory używane w gospodarstwach. Dużą reprezentację stanowiły produkty dla dzieci.
Średnio w rodzinie jest ich od 3 do 5, choć widywałem i rodziny z 8 czy 9 pociechami. 

Trzecim znaczącym bazarem było miejsce „Sultoni Kabir”. Ten bazar były połączeniem Castoramy – Media Marktu i sklepu Ikea. Każdy kto budował czy remontował musiał odwiedzić to miejsce. Ważną kategorią były również produkty do samochodu. Widziałem olbrzymi wybór dywanów, wszelakich narzędzi, materiałów budowlanych czy mebli. Osobna i bardzo ważna kategoria to sprzęt gospodarstwa domowego. Zdecydowana większość produktów, to kopie znanych marek, oraz ich odpowiedniki. Jakość pozostawiała wiele do życzenia. Ale za to ceny były na przystępnym dla społeczeństwa poziomie. 

 

W wielu dzielnicach stolicy oraz większych miastach były inne bazary. Jednak – po za produktami lokalnymi –  znajdowały się tam produkty wcześniej zakupione w stolicy oraz Khujandzie. Oprócz trzech Bazarów były jeszcze odpowiedniki naszych giełd. Zarówno owoco-warzywnych, zwierząt hodowlanych czy detergentów i kosmetyków. Obraz który wyłonił mi się przez pryzmat bazarów, pokazał dobitnie, że to miejsce gdzie głównie nabywane są produkty. Od pokoleń model ten funkcjonował. Jednak widoczne w Tadżykistanie nowe trendy, pozwały nam wierzyć, że i handel przejdzie swoją transformację. Kluczowe okazało się ustali jak konkurować z Bazarem, pod względem ceny, obsługi, oferty i nawyków konsumenckich. Musieliśmy stworzyć miejsce, które trafi w serca ludzi odpowie na  ich potrzeby a wszystko to w odpowiedniej cenie. 

Po za  Bazarami istniał segment rynku uzupełniony przez mini markety, mocny handel uliczny i hurtowy.  W Tadżykistanie nie było wówczas supermarketów ani tym bardziej hipermarketów. Nie istniał model cash&carry, nie było sieci sklepów, dyskontów czy sklepów franczyzowych. Wtedy w żadnym z punktów handlowych nie widziałem kas fiskalnych, paragon to pojęcie jeszcze abstrakcyjne.  Dlatego nasz projekt Centrum handlowego był dosyć odważny i z pewnością pionierski pod wieloma względami. Fakt ten był jednym z elementów, który był moją osobistą motywacją. Choć z każdym dniem, zdawaliśmy sobie sprawę z ogromu prac które przed nami. 

Mój biegun cz.7 – Mała Moskwa i Duża Moskwa 

Mój biegun cz.5 – Fundament projektu – na skrzydłach

Zostaw swoje dane, a odezwę się

×

Dzień dobry,
Proszę o kontakt w wiadomości WhatsApp, lub mailem na tomasz.rudnicki@coachmentor.pl

× Kontakt WhatsApp lub e-mail